Wczoraj Jo nie było przez całą noc. Gdzie ona jest? Co ona robi? Co, znów pije ze swoimi kumpelami? A może gorzej? Ona jest do wszystkiego zdolna. Teraz po śmierci matki, przedtem była inna. Nie wiem co się z nią stało. Mimo że czasami wkurza mnie tymi imprezami to jest moją siostrą i boję się o nią.
C.W. Londyn. 28.09.13Odłożyłam pamiętnik na półkę. Wstałam, ubrałam pierwsze lepsze ciuchy i zeszłam na dół. Jest sobota. Nie ma nikogo w kuchni. No cóż trudno się dziwić jest 6AM. Przekonana, że w kuchni nikogo nie ma wzięła szklankę z sokiem pomarańczowym. Wróciła do pokoju. nie spała czekała na Jo. Joanna nie wracała . Poważnie zastanawiała się czy nie zacząć jej szukać.
|Jo|
Obudziłam się. ,,Gdzie ja jestem?'' - pomyślałam. Znajdowałam się w tym samym domu co przyszłam? Nie to zupełnie inne miejsce, chociaż tak obskurne jak tamto. Popatrzyłam po sobie. Dlaczego krwawię i mam rany na nadgarstku? Leżałam na podłodze? Kto mnie tu przywiózł? Dlaczego moja sukienka jest postrzępiona? Co się tutaj stało? Gdzie ja jestem? Nie mogłam odpowiedzieć na żadne z tych pytań. Nic nie pamiętam z wczorajszej nocy. Próbowałam wstać. Boli mnie krocze?! Dlaczego? Nie mogę ustać na nogach. Tak strasznie boli. Muszę odczekać aż przestanie. Nagle przez głowę przeleciała mi straszna myśl. Nie, to nie możliwe. Znów próbowałam się podnieść. Udało się przynajmniej aż tak bardzo nie bolało. Kierowałam się do wyjścia. Wyszłam z pomieszczenia. Drugie było bardziej brudne i paskudne, z ledwością przejrzałam się w zabrudzonym lustrze. Wyglądałam okropnie. Ale musiałam dotrzeć do domu. Wyszłam - jak się okazało - z kamienicy. Szłam chodnikiem. W ogóle nie wiedziałam gdzie jest moja torba i gdzie jestem. Szłam prosto po kilku minutach stanęłam przed wielką willą. ,,Może oni mi pomogą''. - pomyślałam. Bałam się tam podejść. Nagle jakiś chłopak mnie zatrzymał:
- Pomóc Ci w czymś? - zapytał.
- Nie. - odpowiedziałam niepewnie.
- Źle wyglądasz. Może pójdziemy do mojego domu? - spytał.
- Nie chciałabym przeszkadzać. Nie wiem czy mogę. - odpowiedziałam Teraz zobaczyłam, że ma piękne zielone oczy i loczki wystające spod czapki. Ogólnie był modnie ubrany.
- Jasne chodź. - uśmiechnął się nieznajomy.
Wziął mnie za rękę Miał coś w sobie że poszłam za nim. Prowadził mnie właśnie do tej willi przed którą stałam.
- Ty tu mieszkasz? - zapytałam i uśmiechnęłam się pierwszy raz w tym dniu.
- Tak. Muszę C cię ostrzec mieszkam z czteroma przyjaciółmi. - rzekł.
- Wow. Ja z 3 siostrami i 3 braćmi - nie wiem czemu otworzyłam się przed nim. Weszliśmy do domu. Puściłam jego dłoń.
- Chodź, szybko. -rzekł chłopak, wchodząc na górę. Poszłam za nim, weszliśmy do pokoju.
- Nie przedstawiłam się. Harry Styles. - powiedział zdejmując czapkę. Woow. Ten z 1D. Uwielbiam ten zespół. Nie wiedziałam że mam takie szczęście.
- Ja jestem Joanna Wall. Ale mów mi Jo. - zmów się uśmiechnęłam.
- Co się stało? Wyglądasz... wyglądałabyś lepiej bez tej potarganej sukienki. - powiedział speszony.
- Nie wiem. Nie pamiętam nic z tamtej nocy. Upiłam się obudziłam się tak jak jestem w kamienicy. - przyznałam się. Harry przyglądał się mi a najbardziej ranom na nadgarstku i twarzy.
- Poczekaj tu. Pomogę ci. - powiedział i znikł za drzwiami.
Przyszedł, ale nie sam z Liam'em.
- Hej. - przywitałam ich.
- Cześć. Liam ci pomoże. Zaufaj mi. - rzekł Harry.
- Okej. -powiedziałam niepewnie.
- Mogę obejrzeć twoje rany? - spytał Liam.
przytaknęłam, pokazałam mu rękę i obejrzał twarz. Wyszedł i przyszedł po chwili z miską wody, i bandażem. Przemył moje rany i zabandażował bandażem.
- Trzymaj. - Harry rzucił mi białą koszulkę i spodnie. - Ubierz się. Tu jest łazienka. - pokazał, weszłam i wzięłam prysznic. Spojrzałam na bieliznę były tam plamy krwi.
- Oh, NIE! - powiedziałam sama do siebie, trzymając drzwi plecami. Tamtego wieczoru ktoś mnie zgwałcił.
- Co się stało? - zapytał Harry i już chciał wejść ale ja nadal trzymałam drzwi. Wyprałam bieliznę i znalazłam suszarkę w szafie. Dziwne, że Harry nie wszedł. Gdy wysuszyłam nie było już śladów, założyłam bieliznę i ciuchy Harry'ego. Wyszłam, widziałam jak Liam trzyma zdenerwowanego Harry'ego. Jego złość powoli ustępowała. O co mu chodzi?
- Muszę iść. - powiedziałam. Harry spoglądał na mnie ze współczuciem.
- Zawiozę Cię do domu. - zaproponował Liam.
- Nie trzeba, dojdę. - chciałam zaprotestować, ale Liam już wyszedł. Spojrzałam na Harry'ego.
- Przepraszam. - powiedziałam i wyszłam z jego pokoju.
Poczekałam chwilkę na Liam'a i pojechaliśmy.
|w tym czasie u Mai|
Dwie godziny już czekam. Chyba muszę zadzwonić po policje. Przecież nigdzie jej nie ma. Gdzie ona jest? Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Miałam nadzieję, że to ona i tak było, ale nie była sama.
- Gdzie byłaś?! - zaatakowałam od razu. Jo się rozpłakała i pognała do pokoju. - A ty to kto? - zapytałam nieznajomego.
- Liam. Mogę rozmawiać z jej matką, wszystko wyjaśnię. - powiedział chłopak.
- Jej matka nie żyje. Teraz to ja sprawuje nad nią opiekę. - rzekłam.
- Wpuścisz mnie do środka czy będziemy tutaj tak stać? - spytał. Nie był wesoły jak większość, martwił się o Jo.
- Wejdź. - powiedziałam.
Siedliśmy w kuchni przy stole. Liam opowiedział mi jak znalazł Jo i co zrobiła. To porządny chłopak.
___________________________________________________
Przepraszam. Naprawdę nie miałam czasu. Teraz mam dużo poprawek w szkole. I co udała się niespodzianka. Założę się że nikt się tego nie spodziewał. :P Już drugi rozdział. Nieźle. Ciekawe czy dojdę dalej. :P heh. To cześć. Pa.