niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 3 ,,Kim jest Harry?''

 
 |Carly|

To był dziwny dzień. Jo przed chwilą przyszła. Zapłakana poszła do pokoju. Ucieszyłam się jak przyszła, ale dalej nie wiedziałam co się stało. Poszłam do niej, zapukałam. Nie odpowiadała więc, weszłam. Leżała na łóżku i płakała.
- Jo. Co się stało? - zapytałam ze współczuciem. Czułam, że nie ma ochoty o tym rozmawiać. Jednak się odezwała:
-Byłam na imprezie i... - tu jej się głos załamał. Mówiła dalej. - ktoś mnie zgwałcił. - ciągle płakała. Siadłam obok niej i gładziłam po włosach. Po chwili przytuliła się do mnie. Trwaliśmy tak w uścisku. Później sobie poszłam zostawiłam ją samą, żeby sobie to wszystko przemyślała. Czułam się trochę lepiej. Na pewno trochę jeszcze potrwa zanim całkowicie o tym zapomnę. Muszę to co złe zostawić za sobą. Gdybym była mądrzejsza nie doszło by do tego. Zawaliłam szkołę, nie wiem czy przejdę do następnej klasy. A na dodatek nie mogę przestać myśleć o Harry'm. Ja nie powinnam. Paweł, mój chłopak, zaniedbuję go. Muszę się z nim gdzieś wybrać. W sumie nie wiem czy potrafię mu zaufać. To kolejny mężczyzna w moim życiu. Teraz mniej mu ufam. Spróbuję mu ponownie zaufać. Popatrzyłam na zegarek, była 7AM. Poszłam do łazienki z piżamą się przebrać. Za chwilkę wróciłam i położyłam się spać. Ale nie zasnęłam, ciągle myślałam o tym co się stało.

|Maya|

Dobrze że to tylko tak się skończyło. Trzeba iść z tym na policję. Oczywiście wiem, że Jo nie będzie chciała. Ale musimy znaleźć jej rzeczy. Rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, pod drzwiami znalazłam torbę Jo. Wow. Kto to? Do ucha torby była przyczepiona karteczka. Dla jej bezpieczeństwa przeczytałam ją. Kim jest Harry? A no tak Liam mówił o jakimś koledze, który znalazł Jo. To pewnie on. Zaniosłam torbę do jej pokoju. Spała, albo nie chciała ze mną rozmawiać. Może to dobrze, niech sama próbuje się z tym uporać. Nie jestem jej matką. Oczywiście mogę pomóc. Zajrzałam do pokoju Carly. Nie spała pisała coś w zeszycie. My już dawno nie rozmawialiśmy.
 Później Max, śpi. On ma problemy ale nie chce z nami(dziewczynami) o nich rozmawiać.
 Potem Tosia, śpi. Ona nam bardzo pomaga muszę jej i im się odwdzięczyć.
Victor nie spał, leżał na łóżku:
- Victor co się stało? - zapytałam gdy zobaczyłam jego smutna minkę.
- Co jest z Jo? - spytał.
- Nic jej nie jest. Po prostu miała złych przyjaciół i popełniła wiele błędów.- odpowiedziałam mu.
- Aha. Ale ja mam dobrych kolegów? - zapytał mnie.
- No oczywiście, najlepszych. - rzekłam głaszcząc go po głowie.
- Dobranoc. Kolorowych snów. - powiedziałam.
- Dobranoc Maya - rzekł, zamknął oczka i zasnął.
Do Kevin'a nie musze iść przedtem go nakarmiłam i położyłam spać. Teraz sama jestem zmęczona. Idę do swojego pokoju, musze się wyspać.

_____________________________________________________________

No hej to znowu ja. Przepraszam Was że tak późno. Te poprawki mnie wykończą. Czekajcie na następny rozdział bo będzie bardzo fajny. I chyba najdłuższy. Wow. Ile mi to zejdzie. Pa. Do zobaczenia. :D.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Od Autorki. :)

Dziękuje! Dziękuje Wam za 100 wyświetleń! Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Tylko szkoda że nie ma komentarzy. Obiecuje że w środę lub piątek pojawi się nowy, trzeci rozdział. Fajnie że wśród tych 103 jest moja koleżanka. Dziękuję jej że weszła i przeczytała kilka(2) rozdziały. A co do komentarzy to jeżeli mają być złe to lepiej ich nie piszcie. Jak podoba wam się blog to napiszcie komentarz to naprawdę dużo daje. :) To do zobaczenia.
                                                                                             Autorka<3

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 2 ,,-Oh, NIE!''

Wczoraj Jo nie było przez całą noc. Gdzie ona jest? Co ona robi? Co, znów pije ze swoimi kumpelami? A może gorzej? Ona jest do wszystkiego zdolna. Teraz po śmierci matki, przedtem była inna. Nie wiem co się z nią stało. Mimo że czasami wkurza mnie tymi imprezami to jest moją siostrą i boję się o nią.  
                                                                                  C.W. Londyn. 28.09.13
Odłożyłam pamiętnik na półkę. Wstałam, ubrałam pierwsze lepsze ciuchy i zeszłam na dół. Jest sobota. Nie ma nikogo w kuchni. No cóż trudno się dziwić jest 6AM. Przekonana, że w kuchni nikogo nie ma wzięła szklankę z sokiem pomarańczowym. Wróciła do pokoju. nie spała czekała na Jo. Joanna nie wracała . Poważnie zastanawiała się czy nie zacząć jej szukać.

|Jo|

 Obudziłam się. ,,Gdzie ja jestem?'' - pomyślałam. Znajdowałam się w tym samym domu co przyszłam? Nie to zupełnie inne miejsce, chociaż tak obskurne jak tamto. Popatrzyłam po sobie. Dlaczego krwawię i mam rany na nadgarstku? Leżałam na podłodze? Kto mnie tu przywiózł? Dlaczego moja sukienka jest postrzępiona? Co się tutaj stało? Gdzie ja jestem? Nie mogłam odpowiedzieć na żadne z tych pytań. Nic nie pamiętam z wczorajszej nocy. Próbowałam wstać. Boli mnie krocze?! Dlaczego? Nie mogę ustać na nogach. Tak strasznie boli. Muszę odczekać aż przestanie. Nagle przez głowę przeleciała mi straszna myśl. Nie, to nie możliwe. Znów próbowałam się podnieść. Udało się przynajmniej aż tak bardzo nie bolało. Kierowałam się do wyjścia. Wyszłam z pomieszczenia. Drugie było bardziej brudne i paskudne, z ledwością przejrzałam się w zabrudzonym lustrze. Wyglądałam okropnie. Ale musiałam dotrzeć do domu. Wyszłam - jak się okazało - z kamienicy. Szłam chodnikiem. W ogóle nie wiedziałam gdzie jest moja torba i gdzie jestem. Szłam prosto po kilku minutach stanęłam przed wielką willą. ,,Może oni mi pomogą''. - pomyślałam. Bałam się tam podejść. Nagle jakiś chłopak mnie zatrzymał:
- Pomóc Ci w czymś? - zapytał.
- Nie. - odpowiedziałam niepewnie.
- Źle wyglądasz. Może pójdziemy do mojego domu? - spytał.
- Nie chciałabym przeszkadzać. Nie wiem czy mogę. - odpowiedziałam Teraz zobaczyłam, że ma piękne zielone oczy i loczki wystające spod czapki. Ogólnie był modnie ubrany.
- Jasne chodź. - uśmiechnął się nieznajomy.
Wziął mnie za rękę Miał coś w sobie że poszłam za nim. Prowadził mnie właśnie do tej willi przed którą stałam.
- Ty tu mieszkasz? - zapytałam i uśmiechnęłam się pierwszy raz w tym dniu.
- Tak. Muszę C cię ostrzec mieszkam z czteroma przyjaciółmi. - rzekł.
- Wow. Ja z 3 siostrami i 3 braćmi - nie wiem czemu otworzyłam się przed nim. Weszliśmy do domu. Puściłam jego dłoń.
- Chodź, szybko. -rzekł chłopak, wchodząc na górę. Poszłam za nim, weszliśmy do pokoju.
- Nie przedstawiłam się. Harry Styles. - powiedział zdejmując czapkę. Woow. Ten z 1D. Uwielbiam ten zespół. Nie wiedziałam że mam takie szczęście.
- Ja jestem Joanna Wall. Ale mów mi Jo. - zmów się uśmiechnęłam.
- Co się stało? Wyglądasz... wyglądałabyś lepiej bez tej potarganej sukienki. - powiedział speszony.
- Nie wiem. Nie pamiętam nic z tamtej nocy. Upiłam się obudziłam się tak jak jestem w kamienicy. - przyznałam się. Harry przyglądał się mi a najbardziej ranom na nadgarstku i twarzy.
- Poczekaj tu. Pomogę ci. - powiedział i znikł za drzwiami.
Przyszedł, ale nie sam z Liam'em.
- Hej. - przywitałam ich.
- Cześć. Liam ci pomoże. Zaufaj mi. - rzekł Harry.
- Okej. -powiedziałam niepewnie.
- Mogę obejrzeć twoje rany? - spytał Liam.
przytaknęłam, pokazałam mu rękę i obejrzał twarz. Wyszedł i przyszedł po chwili z miską wody, i bandażem. Przemył  moje rany i zabandażował bandażem.
- Trzymaj. - Harry rzucił mi białą koszulkę i spodnie. - Ubierz się. Tu jest łazienka. - pokazał, weszłam i wzięłam prysznic. Spojrzałam na bieliznę były tam plamy krwi.
- Oh, NIE! - powiedziałam sama do siebie, trzymając drzwi plecami. Tamtego wieczoru ktoś mnie zgwałcił.
- Co się stało? - zapytał Harry i już chciał wejść ale ja nadal trzymałam drzwi. Wyprałam bieliznę i znalazłam suszarkę w szafie. Dziwne, że Harry nie wszedł. Gdy wysuszyłam nie było już śladów, założyłam bieliznę i ciuchy Harry'ego. Wyszłam, widziałam jak Liam trzyma zdenerwowanego Harry'ego. Jego złość powoli ustępowała. O co mu chodzi?
- Muszę iść. - powiedziałam. Harry spoglądał na mnie ze współczuciem.
- Zawiozę Cię do domu. - zaproponował Liam.
- Nie trzeba, dojdę. - chciałam zaprotestować, ale Liam już wyszedł. Spojrzałam na Harry'ego.
- Przepraszam. - powiedziałam i wyszłam z jego pokoju.
Poczekałam chwilkę na Liam'a i pojechaliśmy.

|w tym czasie u Mai|

Dwie godziny już czekam. Chyba muszę zadzwonić po policje. Przecież nigdzie jej nie ma. Gdzie ona jest? Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Miałam nadzieję, że to ona i tak było, ale nie była sama.
- Gdzie byłaś?! - zaatakowałam od razu. Jo się rozpłakała i pognała  do pokoju. - A ty to kto? - zapytałam nieznajomego.
- Liam. Mogę rozmawiać z jej matką, wszystko wyjaśnię. - powiedział chłopak.
- Jej matka nie żyje. Teraz to ja sprawuje nad nią opiekę. - rzekłam.
- Wpuścisz mnie do środka czy będziemy tutaj tak stać? - spytał. Nie był wesoły jak większość, martwił się o Jo.
- Wejdź. - powiedziałam.
Siedliśmy w kuchni przy stole. Liam opowiedział mi jak znalazł Jo i co zrobiła. To porządny chłopak.




___________________________________________________
Przepraszam. Naprawdę nie miałam czasu. Teraz mam dużo poprawek w szkole. I co udała się niespodzianka. Założę się że nikt się tego nie spodziewał. :P Już drugi rozdział. Nieźle. Ciekawe czy dojdę dalej. :P heh. To cześć. Pa.

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 1 ,,Minął już miesiąc''

Minął już miesiąc odkąd mamy już z nami nie ma. Ciężko nam jest. Pomagam im jak mogę. Nie umiem się zmotywować, większość robi Maya z Tosią. Jak mnie poproszą to zajmę się porządkami albo pomogę Max'owi.                                                           C.W. Londyn. 27.09.13r.
 
Zamknęła  zeszyt. Pomyślała troszkę nad tym co napisała. Wszystko się zgadzało. Schowała pamiętnik do szafki. ,,7AM czas zbierać się do szkoły.'' - pomyślała Carly.
Wstała i leniwym krokiem wzięła naszykowaną wczoraj  TORBE. Zeszła na dół, zobaczyła krzątającą się Maye.
- Hej! Pomóc Ci w czymś? - za proponowała Carly.
- Możesz zrobić kanapki dla Max'a, Victor'a i Jo. - od powiedziała jej Maya.
Carly nic nie powiedziała tylko zaczęła je robić. Maya była trochę zdziwiona zachowaniem siostry. Dalej nie przestawała robić śniadania. Zaraz przyszli inni mieszkańcy domu. Następna obudziła się Tośka, zasiadła przy stole. Maya podała jej talerz z mlekiem i jej ulubione płatki śniadaniowe. Victor obudził się i w piżamie zeszedł na dół. Maya zapytała podając mu talerz:
- Czemu się nie ubrałeś? Zamierzasz iść do szkoły w piżamie?
- Tak! Mamy w klasie piżama party! - wykrzyknął chłopiec.
Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Co tu tak wesoło? - zapytał Max wchodząc do kuchni.
- A co? Mamy trwać w grobowej ciszy? - chciała zażartować Maya. Wszyscy zasmucili się. Nadal pamiętają dwa najważniejsze pogrzeby w ich życiu. Mają przed oczami martwe ciała rodziców. Nie mogą zapomnieć wypadku samochodowego ojca i nie wyjaśnionej śmierci matki. Nie pytają losu dlaczego zabrał im rodziców. Godzą się ze smutną katastrofą.
- Dobra. Czas iść do szkoły. - pierwszy otrząsnął się Max. Zasiadł za stołem a Maya podała mu talerz i nalała mleka. W tym czasie przyszła zaspana Joanna. Tosia zaprowadziła Victor'a do pokoju i razem wybrali ubrania do szkoły. Mały poszedł do łazienki się przebrać. Tosia zeszła do kuchni. Zdziwiona, że nie ma młodszej siostry zapytała:
- Gdzie Jo?
- Poszła do szkoły. Mówiła, że zje lunch. - od powiedziała jej Carly.
Maya popatrzyła na zegarek wiszący na ścianie.
- Już do szkoły! Bo się spóźnicie . - poganiała.
Tosia, Max i Victor złapali za plecaki i od powiedzieli chórkiem:
- Paaa
,,No i poszli'' - pomyślała Maya. Jej samotność nie trwała długo. Usłyszała skrzeczący płacz małego Kevin'a. Szybko pobiegła do pokoiku, wzięła małego na ręce. Sprawdziła pieluszkę i przewinęła go. Utuliła i położyła do łóżeczka W koszyku z zabawkami wyciągnęła grzechotkę i podała mu. Kevin bawił się zabawką a Maya nadzorowała go, czy nie robi sobie krzywdy. Musi zmyć naczynia, ale nie może opuścić Kevin'a.  Lubi dzieci, lubi patrzeć jak się bawi. Jak się rozwija.
- Kevin. Zaraz przyjdę. Dam Ci jeść. - powiedziała patrząc na niego. Maya poszła zrobić małemu mleko i później nakarmić go nim.

|w tym czasie u Jo|
- To co Jo idziesz czy nie?! - spytała koleżanka
- No jasne. - odpowiedziałam.
Lauren prowadziła do opuszczonego domu niedaleko szkoły. Tam miała się odbyć impreza. W toalecie przebrałam się w inne ciuchy. Był tam mini bar w którym zamówiłam drinka. Niby nie mam 18 lat ale matka tego nie widzi. Za chwile zobaczyła mnie Lauren i podeszła z jakimś skrętem.
- No i jak mała? Spróbujesz nowej ''dostawy''? - spytała chwiejąc się.
- Ale czy to bezpieczne? - byłam nieprzekonana do narkotyków.
- Chyba, że spróbujesz tego...?  - wręczyła mi strzykawkę.
- Ok. Daj mi to.  - sięgłam po nią i wstrzykłam całą zawartość. Kręciło mi się w głowie. Pamiętam że wypiłam dużo drinków, balowałam z obcymi facetami. Byłam tam aż do skończenia imprezy, czyli 8PM. Chociaż tego to ja nie jestem pewna...

_______________________________________________________
No hej trochę z opóźnienie. Ale jest mega wielki rozdział. Pa. Do zobaczenia. Szykuje wam niespodziankę w drugim rozdziale. :P

wtorek, 21 maja 2013

Prolog

W Londynie. W nie wyjaśnionych okolicznościach ginie matka ośmiorga dzieci. Przed śmiercią matki, zginął ojciec dzieci. Ojciec zmarł w wypadku samochodowym, osiem miesięcy po tym jak urodził mu się najmłodszy syn, Kevin. Matka po śmierci ojca nie mogła dojść do siebie i miała depresje. Nikt nie wie dlaczego zginęła matka. A może wcale nie umarła? Maya, Carly, Antonina (Tosia), Joanna(Jo), Maximilian(Max), Robert(Rob), Victor i Kevin wychowują się bez matki. Teraz ,,stery rodzicielskie'' obejmują najstarsze córki Maya i Carly. Maya musi zarabiać na utrzymanie rodzeństwa. Carly i Tosia podejmują próbe zajęcia się tym co robiła matka. Na ich barki zwaliły się wszystkie obowiązki. Czy podołają tym zajęciom? Czy ktoś im powie jak naprawdę zginął ich ojciec? Kto rozwiąże zagatke rodziny Wall'ów ?

_______________________________________
Wiem troszkę krótki i nie na czas, zmienię to. Jutro na 50% pojawi się nowy, pierwszy rozdział.Jeden rozdział będzie mieć 5, 6 kartek z zeszytu. Pozmieniałam trochę prolog i dlatego taki krótki. To Cześć.